22.9.12

Malowanie

Młody w najlepsze kontynuuje swoją ekspansję w rodzinnym zakątku. Najpierw dyskretnie wdarł się do naszej sypialni, potem - już mniej dyskretnie - dał nam do zrozumienia, że teraz to on przejmuje lokal i byłby wdzięczny, gdybyśmy mu to ułatwili - na przykład nie stawiając oporu i odświeżając go co nieco.

Tyle tytułem wstępu.

Tytułem rozwinięcia:
W życiu każdego z nas przychodzi taki moment, kiedy staje się na rozstaju dróg i nie się wie, co zrobić. Można na przykład zadzwonić, zapłacić i zapomnieć - i skończyć z pomalowanym pokojem. Istnieje oczywiście ryzyko, że ktoścośniejakośprzeinaczy i efekt końcowy nie będzie taki, jakiego się oczekuje.

Można też - na przykład - zadzwonić, wziąć urlop, zapłacić i przypilnować. Istnieje szansa, że wtedy niktniczegośjakośnieprzeinaczy, a efekt końcowy będzie bardziej podobny do oczekiwanego. Oczywiście wciąż istnieje ryzyko, że ktośjednakcośtentegospartoli, a to się okaże dopiero z czasem i zgodnie z prawem ironii zaraz po wygaśnięciu rękojmi.

Można wreszcie wziąć się za to samemu - nawet jeśli się na tym człowiek nie zna. Zawsze też można zawołać do pomocy Wujka-Knurka.

I kiedy tak stałem na drabinie, do głowy zaczęły mi przychodzić wnioski.

- co robicie? - przeszkodził im na chwilę Młody.
- brudzimy ściany. - odparłem zawieszony między sufitem, Młodym, a wnioskami.
- a jakie w kolorze?
-?

W tym momencie - na szczęście Ukochana zabrała Młodego z okolic zagrożonych brudzeniem.

Wnioski przyszły. Kiedy tak zabrać się za coś samemu, to wreszcie można zauważyć ile czynników należy uwzględnić przy takim - na przykład - malowaniu. Tu trzeba coś zmyć, tu trzeba coś zeskrobać, a tam coś przeszliwfować, a jeszcze gdzie indziej coś wysuszyć, farbę trzeba wymieszać (najlepiej jeszcze przed otwarciem puszki), a pędzle umyć (to już po malowaniu). Najważniejszy jednak wniosek dotyczy świadomości - teraz wreszcie wiem, za co płaciłem majstrom.

W trakcie dalszych prac nad odświeżeniem pokoju, pojawiły się nowe myśli...


- co robicie? - przeszkodził im na chwilę Młody.
- brudzimy ściany. - odparłem zagoniony w kąt.
- a jakie w kolorze?
- ... niespodziankowym.

Nowe myśli przychodziły falami wraz z kolejnymi przeszkodami zauważonymi na drodze do odświeżenia. Tak wiele rzeczy może się nie udać, tak wiele z nich może wyjść źle...

- co robicie? - Syn najwyraźniej zaczynał nabierać coraz większej ochoty do poznania efektów końcowych.

Kiedy pojawiły się efekty końcowe, stwierdziliśmy razem z Wujkiem-Knurkiem, że dogoniliśmy maestrię zatrudnionych wcześniej majstrów (spartoliliśmy dokładnie tyle samo), a pod pewnymi względami nawet ich przegoniliśmy (nie staraliśmy się ukryć, tego co spartoliliśmy, a koszt i tak mieliśmy o 90% niższy).

Wkrótce prace wykończeniowe... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz