13.9.12

Oduczanie - odzwyczajanie - kogo i czego?

W życiu każdego taty, o czym już może wspominałem, przychodzi taki moment, że w sypialni robi się za ciasno, a dostęp do małżeńskich obowiązków utrudnia pewna przeszkoda.

Jesteśmy z Ukochaną na etapie planowania pokoju dla Młodego, a jedną z głównych rozterek jest oczywiście wybór łóżeczka. Problem w tym, że do obecnego Młody nie potrafi sam wejść, ani z niego wyjść. Chociaż... jeśli dobrze się przyjrzeć, to problem leży raczej w tym, że on nie tyle nie potrafi, co nie chce. Trafia tam zazwyczaj "na śpiocha".

I tu zaczyna się historia Usypiania.

Bo Usypianie odbywa się w obrębie pościeli rodziców i choć plany pierwotne zakładają, iż zasypia tylko Młody, to kiedy Tata wchodzi do sypialni najczęściej widzi śpiący duet. Czasem udaje się nawet dobudzić Usypiającą bez pobudki Młodego. Niestety - to chyba sprawka Magii Rodzicielstwa - nad ranem, miejsca w łóżku dla Taty jest tylko tyle, by mógł spać na jednym boku, ponieważ Młody znowu panoszy się na środku.

Może on jednak potrafi się wydostać z tego łóżeczka, które ma obecnie?

Jest jeszcze jedna strona tego... "medalu". Z każdym dniem, a zwłaszcza z każdym porankiem dochodzę do wniosku, że tak Młodemu, jak i Ukochanej ten stan rzeczy odpowiada. On nie musi długo płakać, zanim ktoś do niego przyjdzie, a Ona... Ona nie musi daleko iść. I tak się oboje przyzwyczajają.

Jednak przez kilka dni w miesiącu Ukochana pracuje na nocną zmianę. Wtedy obowiązek Usypiania spada na piszącego te słowa i jeśli kiedykolwiek miałem wątpliwości, czy Przyzwyczajenie ma miejsce, to po tym jak mnie dziś Młody wygonił z tej strony łóżka, po której śpi Ukochana, mam już pewność. Z kolei zasypiać na mojej połowie nie chciał, więc ...


Powiem tak, bom zły co nieco i chyba rozespany - jeśli kiedykolwiek, komukolwiek z Was wydawało się, że Kobieta "w te dni" jest problematycznie kapryśna, to najwyraźniej nigdy nie mieliście do czynienia ze zmęczonym, śpiącym, ale nie chcącym spać, dwulatkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz