3.10.12

Słonikowi chce się pić.

Są chwile, kiedy bujna wyobraźnia i szeroko rozwinięty system skojarzeń to przekleństwo raczej niż udogodnienie. Co zrobić, kiedy nagle "wszystko się kojarzy"...

Jaś Fasola przychodzi do dentysty. Siada na fotelu, a medyk przygotowuje pacjenta do zabiegu. Kiedy odwraca się na moment, Fasola podnosi ssawkę do śliny, czyści sobie nią ubranie, a na koniec "wypija" nią kawę dentysty. Potem jest już tylko gorzej. Na pewno pamiętacie ten skecz. A jeśli nie - to na końcu podam do niego link na YT.

Ale dlaczego o nim wspominam.

Otóż razem z Ukochaną zaprowadziliśmy dziś Młodego na pierwszą wizytę do dentysty. Miła (i młoda) pani doktor dołożyła wszelkich starań, by udało się uniknąć traumy. I tak:
- woziliśmy się na fotelu w górę i w dół oraz trochę do przodu i do tyłu
- oglądaliśmy takie małe lustereczko
- włączaliśmy i wyłączaliśmy światełko nad głową
- podnosiliśmy szczypczykami "takie małe pampersiki"
- dmuchaliśmy sobie na rękę i na grzywkę z takiego malego pistoleciku
- i nalewaliśmy (z tego samego pistoleciku) wody do kubeczka

... i wtedy pojawiło się pytanie: "A wiesz jak wygląda słonik?"
Zgłupiałem, ale potomek nie stracił głowy i odpowiedział że wie. Pani wtedy sięgnęła po coś, co na moje oko przypominało węża i owijając sobie to wokół palca (nieuniknione nawiązania biblijne przemknęły mi szybko przez głowę) powiedziała:
"bo my też mamy tu słonika. O zobacz tutaj ma taką kręconą trąbę. I wiesz co... Słonikowi chce się pić."

Od tej chwili moja wyobraźnia przedstawiała mi na fotelu małego Rowana Atkinsona. Nie miała z resztą dużo do roboty, bo Pani dentystka właśnie zanurzyła "trąbę" w kubku, z którego - przy akomaniamencie głośnego SLLLLURRRP zaczęła znikać woda.

Na szczęście ząbki Młodego są w nienagannym stanie i dalsza część skeczu nie miała racji bytu, ale ja już dawno nie uśmiechałem się tak szeroko w gabinecie dentystycznym.



Obiecany link:
http://www.youtube.com/watch?v=60NSM_EHmuw

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz